W 1951 r. Naczelny Prokurator Wojskowy, płk Stanisław Zarako-Zarakowski, oskarżył generała Bronisława Prugara-Ketlinga, że stał na czele spisku generałów mającego na celu obalenie władzy ludowej. Słowa te skłoniły profesora Pawła Wieczorkiewicza do napisania o zmarłym w 1948 r. generale, że za kilka lat znalazłby się niechybnie na ławie oskarżonych w wielkim sfingowanym procesie generałów Stefana Mossora i Stanisława Tatara.
Profesor Wieczorkiewicz ocenił, że przedwczesna śmierć generała stanowiła nieocenioną, ostatnią przysługę, jaką oddał swoim żołnierzom, ponieważ nie znaleźli się dzięki temu w kręgu zainteresowań Urzędu Bezpieczeństwa lub Informacji Wojskowej.
Z badań profesora Jerzego Poksińskiego wynika, że nazwisko Prugara przewijało się w aktach śledztwa. Być może rzeczywiście przewidywano dla niego główną rolę w szykowanym danse macabre. Profesor Wieczorkiewicz ocenił, że przedwczesna śmierć generała stanowiła nieocenioną, ostatnią przysługę, jaką oddał swoim żołnierzom, ponieważ nie znaleźli się dzięki temu w kręgu zainteresowań Urzędu Bezpieczeństwa lub Informacji Wojskowej.
Generał szukający kompromisu
Sylwetka gen. Prugara-Ketlinga, przedwojennego szefa Departamentu Piechoty Ministerstwa Spraw Wojskowych, kojarzy się głównie ze świetnym dowodzeniem podczas kampanii polskiej 1939 r. 11. Karpacką Dywizją Piechoty. W 1940 r. dowodził on również 2. Dywizją Strzelców Pieszych we Francji. Równie dobrze jako dowódca w boju, sprawdził się podczas internowania. Cały okres spędzony w Szwajcarii stanowił w zamyśle generała czas przygotowania do powrotu do Ojczyzny. Jego żołnierze otrzymali warunki do rozwoju zawodowego i zdobywania wykształcenia, co mieli wykorzystać w przyszłości w wolnym już kraju.
Zdaniem syna generała, zdawał on sobie sprawę z nieuchronności sowieckiej dominacji w Polsce po wojnie. I był przekonany, że w tej sytuacji „trzeba dogadać się z Rosją” i zabrać do pracy nad odbudową zniszczonego kraju. Jak napisał w jednym z listów:
„W Polsce niewątpliwie nie dzieje się dobrze, ale obowiązkiem naszym jest pomóc wszelkimi siłami…”.
Nie ufał Sowietom i ich nominatom w Polsce, ale jeszcze bardziej wrogo usposobiony był w stosunku do Niemiec. Tak jak wielu Polaków wierzył w powodzenie polityki Stanisława Mikołajczyka. Powziął decyzję o powrocie do kraju także ze względu na pozostawioną tam rodzinę. Zabiegał również o możliwość repatriacji do Ojczyzny jak największej części swoich żołnierzy. Podczas wizyty w Polsce w 1945 r. starał się uzyskać obietnicę osiedlenia dla powracających ze Szwajcarii na tzw. Ziemiach Odzyskanych. W grudniu tego roku wrócił do kraju na stałe. Z dniem 1 stycznia 1946 r. przyjęty został do ludowego Wojska Polskiego w stopniu generała brygady. Za namową wicepremiera Mikołajczyka zgodził się objąć stanowisko szefa Gabinetu Ministra Obrony Narodowej.
Z dniem 1 stycznia 1946 r. przyjęty został do ludowego Wojska Polskiego w stopniu generała brygady. Za namową wicepremiera Mikołajczyka zgodził się objąć stanowisko szefa Gabinetu Ministra Obrony Narodowej.
Co ciekawe, fakt powołania go na to stanowisko stał się później jednym z punktów oskarżenia, jakie marszałek Michał Rola-Żymierski wytoczył przeciwko gen. dyw. Marianowi Spychalskiemu. Stwierdził on, że to Spychalski miał wysunąć kandydaturę Prugara na szefa Gabinetu. W ten sposób miano pokazać, że przedwojenni oficerowie nie są usuwani na bok w armii. Powodem jego przeniesienia do Departamentu Wyszkolenia Piechoty miał być – w opinii Żymierskiego - jego zły stan zdrowia oraz za słabe kwalifikacje, mimo sumiennej pracy, do wykonywanej funkcji.
W 1946 r. wyznaczony został na przewodniczącego Komisji do Obliczeń Strat Wojennych Wojska Polskiego. Uczestniczył również w pracach Komisji Delimitacyjnej, wyznaczającej linie graniczną z ZSRS.
Jego syn sugeruje, że w 1947 r. podczas pobytu służbowego generała w Londynie, podjęto próbę jego zamordowania przez komunistyczne służby specjalne. W kraju miał być inwigilowany i osaczany, wzywany do składania zeznań i wyjaśnień. W tej sprawie pisał listy do marszałka Żymierskiego i gen. Spychalskiego. Miał nawet wystąpić z prośbą o zwolnienie go z wojska. Ku tej myśli skłaniał go pogarszający się stan zdrowia, spowodowany nieuleczalną chorobą.
Awansowanie Prugara do stopnia generała dywizji i powierzenie mu stanowiska szefa Departamentu Piechoty i Kawalerii MON, a następnie szefa Departamentu Wyszkolenia Bojowego, jawi się synowi generała jako perfidny plan Informacji Wojskowej umieszczenia postaci jego ojca w centralnym miejscu tworzonego spisku w wojsku.
Proces generałów
Proces generałów w Polsce wpisuje się w szeroką panoramę komunistycznego terroru. Był wprost odbiciem czystek przeprowadzonych w latach trzydziestych XX w. w Armii Czerwonej. Jednocześnie był jedynie krokiem przybliżającym ekipę Bolesław Bieruta do rozprawy z Władysławem Gomułką i tzw. odchyleniem prawicowo-nacjonalistycznym.
Wśród zamordowanych w majestacie prawa oficerów był bliski współpracownik Prugara, były szef Sztabu 2. Dywizji Strzelców Pieszych, współtwórca obozów uniwersyteckich w Szwajcarii, płk dypl. Mieczysław Oborski. Pośród represjonowanych byłych podwładnych generała znalazł się też mjr Paweł Bole, w 1939 r. oficer sztabu Artylerii Dywizyjnej 11 DP.
Czytając uzasadnienie wymierzonej płk. Oborskiemu kary śmierci, możemy domniemywać, jakie zarzuty szykowano dla gen. Prugara-Ketlinga:
„w okresie czasu od października 1947 r. do maja 1952 r. na terenie Polski brał udział w dywersyjno-szpiegowskiej organizacji, istniejącej w Ludowym Wojsku Polskim, współdziałając z innymi członkami tej organizacji w organizowaniu zdrady i szpiegostwa. Ponadto przebywając w 1945 r. na terenie Szwajcarii zobowiązał się do współpracy z wywiadem amerykańskim i po powrocie do kraju początkowo wspólnie z Prugar-Ketlingiem, a następnie w ramach swej działalności konspiracyjnej, działając na szkodę Państwa Polskiego w interesie i na korzyść państw imperialistycznych zbierał, gromadził i przekazywał materiały szpiegowskie z zakresu obronności Państwa dla potrzeb wywiadów imperialistycznych”.
Zmuszony brutalnym śledztwem gen. bryg. Franciszek Herman obciążył nieżyjącego już od dwóch lat Prugara-Ketlinga, jako jednego z generałów kierujących organizacją spiskową (obok Jerzego Kirchmayera i Hermana właśnie). Wątek uczestnictwa Prugara w rzekomym spisku pojawia się ponownie w zeznaniach gen. bryg. Jerzego Kirchmayera. Przedstawiona została w nich struktura rzekomej organizacji konspiracyjnej w wojsku.
Prawdopodobnie znalazł się w kręgu zainteresowań służb ze względu na możliwość powiązania go z marszałkiem Żymierskim, którego był przecież szefem gabinetu jako ministra, co w pewien sposób uwiarygodniało tezę oficerów śledczych o zaangażowaniu w spisek najwyższych rangą dowódców.
Na początku 1947 r. powstały jakoby „trzy komórki macierzyste”, które miały stanowić podstawę do tworzenia następnych. Jedną z komórek macierzystych miał kierować gen. Prugar-Ketling, ówczesny szef Departamentu Piechoty i Kawalerii Ministerstwa Obrony Narodowej.
W szykowanym akcie oskarżenia przyjęto, że w marcu 1946 r. odbyło się posiedzenie kierownictwa konspiracji w nowym składzie. Dokooptowano do niego wówczas generałów Prugara-Ketlinga i Stefana Mossora. Generał Prugar miał w nowym kierownictwie konspiracji wspierać gen. Kirchmayera.
Ucieczka na wieczną wartę
W jaki sposób nazwisko gen. Prugara-Ketlinga znalazło się w zeznaniach kolejnych oficerów szykowanych przez Informację Wojskową do pokazowego procesu? Skoro zmarł w 1948 r., wydaje się że był mało użyteczny w dowodzeniu postawionej przez organy ścigania tezy o spisku w wojsku. Naturalnie nie mógł zaprzeczyć obciążającym go zeznaniom, ale też nie można było postawić go w stan oskarżenia i przykładnie ukarać. Prawdopodobnie znalazł się w kręgu zainteresowań służb ze względu na możliwość powiązania go z marszałkiem Żymierskim, którego był przecież szefem gabinetu jako ministra, co w pewien sposób uwiarygodniało tezę oficerów śledczych o zaangażowaniu w spisek najwyższych rangą dowódców Wojska Polskiego. Być może powiązano go z grupą spiskową, ponieważ tuż przed wybuchem wojny uczestniczył razem z ówczesnym płk. dypl. Stanisławem Tatarem (centralną postacią procesu), w kursie wyższych dowódców w Centrum Wyszkolenia Artylerii w Toruniu. Już tylko ta znajomość wystarczyłaby zapewne oskarżającym.
Chociaż gen. Prugar-Ketling nie stał się ostatecznie centralną postacią procesu, to i tak jego rodzina odczuła dotkliwie skutki zaliczenia go do grona „wrogów demokracji ludowej”. Żonę i dwóch synów pozbawiono nie tylko mieszkania, ale nawet renty po zmarłym mężu i ojcu.