Sama postać i losy pułkownika Stanisława Flato mogłyby posłużyć za scenariusz sensacyjnego filmu, ale historia jego żony jest również niezwykła i dramatyczna. Zaledwie mały jej fragment odsłaniają pierwsze kartki protokołu z jej przesłuchania 27 marca 1953 r. w gmachu GZI MON.
Rodzice Marii zadbali o wykształcenie córki. Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych uczęszczała do znanej szkoły żeńskiej Krystyny Malczewskiej przy ul. Wspólnej, gdzie zdała maturę. W połowie lat trzydziestych zatrudniona została jako buchalterka w Domu Bankowym Józef Skowronek i Ska.
De domo Flauman
Oficer śledczy por. Władysław Kordula zaczął przesłuchanie stereotypowo, od ustalenia personaliów świadka. Panieńskie nazwisko Marii Flato brzmiało Flauman, urodziła się w październiku 1907 r. w Warszawie. Jej ojciec Leon Flauman był przedstawicielem huty szkła „Wulkan” w Opocznie. Matką była Feliksa Iwry. Kolejne pytanie śledczego dotyczyło życiorysu świadka. Kobieta opowiedziała go w wielkim skrócie, a por. Kordula nie dopytywał się o szczegóły dotyczące okresu do 1945 r., bardziej interesowały go powojenne losy Marii, gdy była już żoną Stanisława Flato. Jednak nawet to, co zapisano, jest niezwykle interesujące: ukazuje nieznany, dramatyczny epizod polsko-żydowskich relacji w okupowanej Warszawie. Co ważne, opowiedziane przeżycia wojenne mają walor wiarygodności, gdyż nie były przedmiotem zainteresowania śledczego, nie wiązały się ze śledztwem wobec Stanisława Flato, świadek nie miała więc powodu, aby cokolwiek ukrywać lub pomijać.
Rodzice Marii Flauman zadbali o wykształcenie córki. Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych uczęszczała do znanej szkoły żeńskiej Krystyny Malczewskiej przy ul. Wspólnej, gdzie zdała maturę. W połowie lat trzydziestych zatrudniona została jako buchalterka w Domu Bankowym Józef Skowronek i Ska.
Primo voto Landsberg
W tym samym czasie wyszła za mąż za warszawskiego adwokata Aleksandra Landsberga. Po wybuchu wojny w 1939 r. Landsbergowie znaleźli się w getcie warszawskim. Maria straciła pracę i z konieczności musiała szukać innych źródeł zarobkowania. Ukończyła kurs szycia odzieży dziecięcej.
Prawdopodobnie podzieliłaby tragiczny los swojej rodziny i większości Żydów warszawskich, zamordowanych w obozach zagłady, gdyby nie oferta pewnego, nieznanego z nazwiska murarza pracującego przy wznoszeniu ogrodzenia wokół getta, który oświadczył mecenasowi Landsbergowi, że jest gotów udzielić schronienia jego żonie.
Wyszła za mąż za warszawskiego adwokata Aleksandra Landsberga. Po wybuchu wojny w 1939 r. Landsbergowie znaleźli się w getcie warszawskim. Maria straciła pracę i z konieczności musiała szukać innych źródeł zarobkowania. Ukończyła kurs szycia odzieży dziecięcej.
Maria Lucyna Adamska
Latem 1942 r., kiedy Niemcy przystąpili do likwidacji getta, Maria Landsberg wydostała się z getta i znalazła się w mieszkaniu owego murarza na Okęciu. Po „aryjskiej” stronie posługiwała się dokumentami na nazwisko Maria Lucyna Adamska. Z powodów, których nie ujawniła podczas przesłuchania, po dwóch tygodniach przeniosła się na Saską Kępę i zamieszkała u pewnej urzędniczki Pocztowej Kasy Oszczędności. Niestety adresu i nazwisk zarówno murarza jak i urzędniczki Maria Flato podczas przesłuchania nie podała. Na Saskiej Kępie mieszkała zaledwie trzy miesiące, gdyż dalszy pobyt w tym mieszkaniu stał się zbyt niebezpieczny: co rusz pojawiała się policja poszukując poprzedniego lokatora.
Kolejnym jej schronieniem było mieszkanie inżynier Ziembickiej przy ul. Hożej, gdzie mieszkała w charakterze pomocy domowej. Tu także nie zagrzała długo miejsca i przeniosła się na ul. Niemcewicza 7/9 gdzie pod numerem 117 otrzymała pokoik u Heleny Roszczyckiej. Tam znalazła wreszcie stałe schronienie i – jak zeznała – „nie wychodząc z domu zarabiałam szyciem na własne utrzymanie”.
Na Niemcewicza przebywała aż do wybuchu Powstania Warszawskiego. Niestety, nie przyniosło ono jej tak upragnionej wolności. Powstańcy zostali z Ochoty wyparci, a cywile padli ofiarą masowych egzekucji. Maria miała o tyle szczęście, że nie została rozstrzelana, a wysłana do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Przebywała tam do stycznia 1945 r. kiedy to w ramach akcji ewakuacyjnej wysłana została do obozu w Ravensbrück. Wobec zbliżania się frontu Niemcy popędzili więźniarki w kierunku Lubeki. Po drodze kolumny ewakuacyjne zostały dogonione przez czołówki Armii Czerwonej i 3 maja 1945 r. Maria była wolna.
Prawdopodobnie podzieliłaby tragiczny los swojej rodziny i większości Żydów warszawskich, zamordowanych w obozach zagłady, gdyby nie oferta pewnego murarza pracującego przy wznoszeniu ogrodzenia wokół getta, który oświadczył mecenasowi Landsbergowi, że jest gotów udzielić schronienia jego żonie.
Secundo voto Flato
Po kilkutygodniowym odpoczynku, wraz z trzema towarzyszkami z obozu, na konnej bryczce, ofiarowanej przez byłych francuskich więźniów obozu, wyjechała do kraju. Po dotarciu do Stargardu Szczecińskiego pociągiem przez Poznań wyruszyła do zniszczonej stolicy. Odnalazła tam Helenę Roszczycką, która również szczęśliwie przeżyła okupację. Z braku miejsca nie mogła jednak ponownie u niej zamieszkać. Roszczycka skierowała ją do zamieszkałej na Pradze Marii Kolińskiej, która przyjęła ją do siebie. W końcu 1945 r. Maria Landsberg poznała Stanisława Flato, który jako przedwojenny komunista, uczestnik wojny domowej w Hiszpanii po stronie republikańskiej i weteran wojny w Chinach przeciwko Japonii, robił błyskawiczną karierę w wywiadzie Polski Ludowej. Wkrótce zamieszkali razem.
***
Historia Marii skłania do kilku refleksji.
Pierwsza, to oczywista konstatacja, że uratowanie jednej osoby narodowości żydowskiej w okupacyjnej Warszawie wymagało udziału wielu osób. W przypadku Marii zaangażowane były co najmniej cztery osoby: murarz z Okęcia, urzędniczka P.K.O. z Saskiej Kępy, inż. Ziembicka z ul. Hożej, wreszcie Helena Roszczycka z ul. Niemcewicza, a ponadto nieznana liczba członków rodzin wymienionych osób, które przecież musiały o wszystkim wiedzieć, ponosiły również całe ryzyko wiążące się z ukrywaniem osoby narodowości żydowskiej. Co więcej, kolejne, nieznane z nazwiska osoby uczestniczyły w fabrykowaniu „aryjskich” papierów dla Marii Landsberg.
Cały ten wysiłek, okupiony ogromnym ryzykiem, o mały włos nie zostałby zaprzepaszczony, w strasznych godzinach rzezi Ochoty, gdy wyciąganych z domów cywilów mordowano bez litości. Na szczęście, w tym konkretnym przypadku do tego nie doszło, dzięki czemu w ogóle możemy się dowiedzieć o losach żydowskiej uciekinierki z warszawskiego getta.
Płynie stąd również uzasadniony wniosek, że w tragicznych dniach Powstania, pod gruzami bombardowanych domów, w ulicznych egzekucjach, a potem w obozach ginęli również Żydzi, którym do Powstania udało się przetrwać w ukryciu po „aryjskiej” stronie. Tych historii nigdy już nie poznamy.