Gdy 14 maja 1867 r. w Krasiczynie urodził się późniejszy metropolita krakowski kard. Adam Stefan Sapieha, jego ojciec sformułował życzenie:
„Oby wchodząc w to życie z nadzieją lepszej przyszłości, nie musiał tak, jak nam zapewne wypadnie, zejść do grobu z nadzieją tylko. Chociaż jeżeli mu przeznaczono kroczyć po cierniach i cierpieniach, niech przynajmniej należy zawsze do tych, którzy nie poświęcą nigdy tej nadziei dla tak zwanej teraźniejszości”.
Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie
W przeciwieństwie do ojca, Adam Stefan żył i działał w niepodległej Rzeczypospolitej.
Celem Adama Sapiehy w okresie okupacji była ochrona wiernych i przeprowadzenie ich przez wojenny czas w możliwie najlepszej kondycji zarówno duchowej, jak i materialnej.
Ostatnie lata jego życia przypadły jednak w czasie panowania dwu reżimów: nazistowskiego i komunistycznego. W okresie okupacji niemieckiej odegrał niezwykle istotną rolę nie tylko w Kościele krakowskim, ale i w dziejach Polski. Ciesząc się szacunkiem zarówno wśród duchownych, jak i świeckich stał się inicjatorem i zwornikiem szeregu działań mających na celu zmniejszenie ucisku ludności i podtrzymanie życia religijnego, a w konsekwencji ducha narodowego.
Edmund Seyfried, pracujący w Radzie Głównej Opiekuńczej, wspominał:
„autorytet [Sapiehy] w czasie okupacji był tak ogromny, że nie do pomyślenia było przeciwstawić się Jego radom czy wręcz dyrektywom”.
Jest to oczywiście opinia nieco przesadzona, ale faktem pozostaje, że wiele osób z różnych środowisk zasięgało rady arcybiskupa, szukało pomocy bądź odwoływało się do niego jako autorytetu.
Ochronić wiernych
Celem arcybiskupa Adama Sapiehy w okresie okupacji niemieckiej była ochrona wiernych i przeprowadzenie ich przez wojenny czas w możliwie najlepszej kondycji zarówno duchowej, jak i materialnej.
Upominał się o przesiedleńców, robotników przymusowych, neofitów.
Co niezwykle istotne, metropolita od początku wojny myślał o tym, jaki będzie Kościół krakowski po zakończeniu konfliktu. W tym duchu wyznaczał zadania kapłanom archidiecezji.
Wzywał ich nie tylko do kontynuowania pracy duszpasterskiej, ale także podjęcia działań pomocowych.
7 października 1939 r. pisał do duchownych:
„Ostatnie wydarzenia wojenne i ich straszliwe następstwa każą nam żądać od siebie więcej niż w czasach normalnych”.
Postulował, by żyli wśród ludzi bardziej niż wcześniej. Sam metropolita w tym czasie często wyjeżdżał i wizytował parafie, starając się być blisko wiernych.
Kat Polski czyli Hans Frank
Postawa wobec okupanta spowodowała, że Sapieha stał się głosem narodu, wyrazicielem jego niezależności.
Kwestie związane z organizacją kultu, ale i warunkami życia pod okupacją niemiecką stały się przedmiotem wystąpień Sapiehy do władz Generalnego Gubernatorstwa. Upominał się o przesiedleńców, robotników przymusowych, neofitów. Jednak najostrzejsze w tonie wystąpienia dotyczyły polityki prowadzonej przez Niemców względem narodu polskiego.
W liście z 2 listopada 1942 r. skierowanym do Hansa Franka opisał nadużycia władz niemieckich, podkreślając, że zaistniała sytuacja:
„nakłada na mnie obowiązki, które wychodzą poza sprawy kultu […] jest też moim obowiązkiem troszczyć się o nędzę całej ludności”.
Sprzeciwiał się terrorowi, stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej, łapankom, przymusowemu poborowi na roboty w Rzeszy, wyrzucaniu z mieszkań, tłumieniu wolnego handlu. W drastycznym ubożeniu ludności widział zagrożenia moralne:
„Czyż taki system nie popchnie wygłodzonych ludzi na moralne bezdroża? Gospodarcza katastrofa prowadzi do etycznej deprawacji”.
Metropolita krakowski intensywnie zabiegał o zwolnienie więźniów politycznych, używając zarówno wpływów kościelnych, jak i rodowych, arystokratycznych powiązań.
Interwencje i protesty, choć w większości przypadków pozostawały bezskuteczne, budziły podziw dla odwagi arcybiskupa. Jednoznaczna postawa wobec okupanta spowodowała, że Sapieha stał się głosem narodu, wyrazicielem jego niezależności. Arcybiskup dążył do redukcji kosztów okupacji, a zwłaszcza minimalizowania potencjalnych ofiar reżimu nazistowskiego. Zofia Włodkowa wspominała, że:
„podkreślał potrzebę zachowania pełnowartościowych ludzi »na potem«”.
Tam, gdzie było to możliwe, zalecał nienarażanie się na represje.