Tu jednak dość powszechnie sądzono, że okupacja nie będzie sroga i nie potrwa długo. Jedna z osób wspominała:
„Po pierwszych dniach przerażenia i zaskoczenia zaczęła się kształtować linia postępowania. Wszyscy niemal byli przekonani, że okupacja potrwa do wiosny 1940 roku. Tymczasem trzeba trwać na stanowiskach, pilnować, czego się da, itd.”.
Ludzie rozbici i załamani
Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Niemcy sprawowali rządy za pomocą terroru, a po klęsce Francji w czerwcu 1940 r. stało się jasne, że okupacja szybko się nie skończy. Edward Kubalski, prawnik i urzędnik miejski, w swoim dzienniku pod datą 24 czerwca 1940 r. zanotował:
„Ludzie chodzą rozbici i jak oczadzeni klęską i załamaniem Francji […] Bardzo to bolesna perspektywa dla nas na najbliższe lata”.
I choć nadzieje na klęskę Niemców nigdy nie zgasły, to trzeba było na nią poczekać kolejne pięć lat.
Patrząc na front wschodni
Pierwsze realne dowody, że Niemcy ponoszą porażki, otrzymali krakowianie po przełomie stalingradzkim. Pracująca w szpitalu przy ul. Prądnickiej pielęgniarka wspominając 1943 r. napisała:
„Widziałam nadchodzące transporty rannych żołnierzy frontowych; świadczyły o ponoszonych dotkliwych porażkach. Odmrożeni, zawszeni, obszarpani, brudni, stanowili zgraję ubogich żebraków. To już nie byli wielcy ludzie – to ruina. Personel pracujący jako sanitariusze ogarniał lęk na wspomnienie o pracy na froncie wschodnim”.
Wielu krakowian z pasją śledziło doniesienia wojenne – zarówno oficjalne, z prasy „gadzinowej”, jak i pozyskiwane z nasłuchu radiowego i prasy podziemnej. Na mapach zamieszczonych w niemieckich gazetach, na podstawie wszystkich zebranych informacji, zaznaczano, jak przesuwał się front na wschodzie.
Widzieć Niemców w odwrocie!
Latem 1944 r. wojska sowieckie znalazły się około 100 km na wschód od Krakowa, powodując popłoch wśród ludności niemieckiej w mieście. Najwięcej Niemców wyjechało między 22 a 26 lipca, w pierwszej kolejności, zgodnie z urzędowymi wytycznymi kobiety i dzieci. Ewakuowali się, jak oficjalnie nazywano wyjazdy, niemieccy cywile, ale także niektórzy mundurowi. Rozpoczęto przygotowania do ewakuacji niektórych urzędów, co spowodowało dezorganizację pracy niemieckiej administracji i rozprężenie atmosfery w mieście. Wyjeżdżający Niemcy starali się zabrać jak najwięcej nagromadzonego podczas pobytu w Krakowie dobytku. Maria Hochberg, żydowska dziennikarka i pisarka, która w czasie wojny funkcjonowała na tzw. aryjskich papierach, z nieukrywaną satysfakcją wspominała:
„Warto było przeżyć do tego momentu i widzieć Niemców w odwrocie. Miasto […] było teraz zastawione walizami, skrzyniami i wszelkiego rodzaju bagażami ze zrabowanym mieniem, jakie wywoziły niemieckie rodziny do swojej kruszącej się ojczyzny”.
Wykupywanie towarów spowodowało, że czarnorynkowe ceny żywności i złota, wzrosły dwu lub trzykrotnie, a dorożkarze wożący uciekinierów na dworzec kolejowy robili dobre interesy. Adam Kamiński, krakowski archiwista, 30 lipca zanotował w diariuszu:
„Ubiegły tydzień upłynął całkowicie pod znakiem ucieczki Niemców […] powstał […] taki nastrój, jakby się jeśli nie wojna, to przynajmniej okupacja niemiecka miała skończyć najpóźniej w nadchodzącą sobotę”.
Z więzień do obozów
Poczynania Niemców miały także wpływ na losy więźniów przebywających w krakowskich więzieniach i obozach. 27 lipca 1944 r. nastąpiła pierwsza ewakuacja całego więzienia policyjnego Montelupich. Mężczyźni trafili do KL Gross-Rosen, kobiety do KL Ravensbrück. Ewakuowano więzienie przy ul. Senackiej, tzw. więzieniu św. Michała. Rozpoczęła się likwidacja KL Plaszow. W końcu lipca część osadzonych tam Polaków trafiła do KL Gross-Rosen, a na początku sierpnia ruszyły transporty żydowskie w kierunku KL Mauthausen i Auschwitz oraz innych obozów. W nocy z 21 na 22 lipca Niemcy zamordowali ponad 20 polskich robotników Baudienstu, którzy z uwagi na stan zdrowia nie zdołali zbiec z karnego obozu pracy „Liban” (wcześniej obóz opuścili strażnicy i zbiegła większość więźniów).
„Czarna niedziela”
W ostatnich dniach lipca władze zaczęły przeciwdziałać wyjazdom Niemców i powstającemu w związku z tym bałaganowi. W sierpniu sytuacja w Krakowie z perspektywy niemieckiej wróciła do normy, nie było już mowy o rozprężeniu. Front na wschodzie stabilizował się na linii środkowej Wisły, a wybuch powstania w Warszawie podziałał mobilizująco również na stacjonujące w Krakowie siły policyjne. 6 sierpnia 1944 r. miała miejsce wielka obława nazwana „czarną niedzielą”. Była to największa tego rodzaju akcja w czasie okupacji na terenie miasta. Silne oddziały SS i policji przeprowadziły łapanki jednocześnie w wielu punktach miasta. Około 6 tys. mężczyzn trafiło do KL Plaszow. Związek akcji z powstaniem w Warszawie był ewidentny, a zamiar prewencyjny – przeszkodzić ewentualnym próbom wywołania zrywu w Krakowie. Zdecydowana większość pojmanych podczas „czarnej niedzieli” odzyskała wolność przed końcem sierpnia.
Festung Krakau?
Równocześnie Niemcy podjęli decyzję, że Kraków będzie broniony. W mieście zaczęły powstawać m.in. betonowe słupy przeciwczołgowe i bunkry, umacniano budynki będące siedzibą urzędów, organizowano sieć schronów. Od sierpnia 1944 r. rozpoczęły się intensywne prace przy budowie tzw. wału wschodniego, czyli linii umocnień na wschód i częściowo na południe od Krakowa. Trwały do stycznia 1945 r. Do prac wezwano Polaków, a całemu przedsięwzięciu nadano antybolszewicki wydźwięk. Niemcy wydawali na tę okoliczność plakaty, ulotki, karty pocztowe, a nawet specjalne pismo dla robotników pracujących przy okopach zatytułowane „Na Szańcach”. W początkowym okresie do prac stawiło się rzeczywiście sporo osób, co zaskoczyło Niemców. Podziemie grzmiało z oburzenia. Jednak ochotników szybko zaczęło brakować. Okupant stosował przymus wyznaczając kontyngenty z zakładów pracy i szkół, a także urządzając łapanki. Miało to opłakane skutki gospodarcze. Zamykanie zakładów pracy było rujnujące zwłaszcza dla krakowskiego rzemiosła. Osoby bojkotujące wezwania okupanta, w obawie przed represjami, zgłaszały się do lekarzy po zwolnienia, symulując choroby, a nawet okaleczając się. 11 listopada w Krakowie ukazało się obwieszczenie o skazaniu na karę śmierci i rozstrzelaniu trzech mężczyzn za sabotaż podczas sypania okopów.
* * *
Atmosfera Świąt i Sylwestra w grudniu 1944 r. była pełna wyczekiwania. Powszechnie życzono sobie, by kończący się rok był ostatnim pod niemiecką okupacją, ale i obawiano się tego, co nadejdzie po niej.