Powyższa opinia sformułowana przez niemieckich przedstawicieli władz okupacyjnych stanowi swoiste docenienie roli polskich kobiet w konspiracji. Konspiracyjna działalność pań związana była z różnorakimi organizacjami i strukturami powstającymi jako wyraz oporu przeciwko okupantowi. Obecność kobiet była istotna np. w konspiracji wojskowej (zwłaszcza SZP-ZWZ-AK), w tajnym nauczaniu, w konspiracyjnym życiu kulturalnym; w mniejszym stopniu w podziemnej administracji cywilnej i życiu politycznym podziemnego państwa.
Kobiety w ZWZ-AK
Od początku tworzenia wojskowych struktur konspiracyjnych jesienią 1939 r. przewidziano w nich miejsce dla kobiet. Na początku 1940 r. komendant ZWZ Stefan Rowecki „Grot”, wówczas w stopniu pułkownika, zarządził, aby służba kobiet-żołnierzy była określana jako służba wojskowa pod kryptonimem WSK, Wojskowa Służba Kobiet. Natomiast w maju 1942 r., rozkazem gen. Roweckiego, w strukturach Biura Informacji i Propagandy powołano Pomoc Żołnierzowi (PŻ), składającą się wyłącznie z kobiet. Zadaniem „peżetek” było zapewnienie materialnego i moralnego wsparcia żołnierzom AK.
Aleksandra Mianowska, komendantka obwodowa PŻ w Krakowie wspominała:
„Czegóż to bowiem nie żądano od peżetki: winna się odznaczać dojrzałością psychiczną, ideowością, energią, równowagą życiową i fizyczną, pogodą ducha, opanowaniem, itd.”
Kobietom-konspiratorkom rzadko przypadały zadania spektakularne. Niemniej były to zadania ważne, a nawet kluczowe dla funkcjonowania podziemia. Zajmowały się łącznością, która w zasadzie opierała się na służbie kobiet, prowadziły pracę biurową komend, legalizacyjną (fałszywe dokumenty), uczestniczyły w dywersji, pracy propagandowej, wywiadowczej i kontrwywiadowczej. Na czas otwartej walki szkolono je m.in. w zakresie służby zdrowia, intendentury, służby wartowniczej, transportowej, udziału w akcjach dywersyjnych i bojowych.
Przykłady służby
W większości praca kobiet w konspiracji była żmudna, niepozorna i czasami zupełnie nie kojarząca się z konspiracją. Często łączyły służbę w podziemiu z pracą w placówkach charytatywnych.
Mianowska wspominała:
„grupa peżetek […] spełniała zadania bardzo nieefektowne i nie mające wiele wspólnego z bohaterstwem bojowym: kroiła całe kilogramy słoniny i przetapiała na smalec w olbrzymich, 25-litrowych garach. […] Czasem np. smalec ani rusz nie chciał zastygnąć i biedne peżetki musiały owe 25-litrowe gary umieszczać w łazience, w wannie z zimną wodą co trochę zmienianą. Każdego dnia poszczególne czynności musiały być punktualnie wykonane, tak, by zawsze tego samego dnia, z końcem tygodnia, paczki mogły odejść”.
Smalec przeznaczony był do paczek wysyłanych więźniom obozów koncentracyjnych – z uwagi na zakazy władz okupacyjnych – nielegalnie, pod pozorem, że czynią to rodziny więźniów.
Z kolei Barbara Pajor, harcerka opiekowała się rannymi powstańcami warszawskimi, zakwaterowanymi (już po powstaniu) w prywatnym mieszkaniu w Krakowie. Wraz z koleżankami miała zapewnić im żywność, ubranie oraz dopilnować leczenia i opatrunków. Napisała:
„Zbierałyśmy włóczki, resztki włóczek, żeby inne panie mogły z tego zrobić jakieś szaliki, rękawiczki, przecież oni nic nie mieli”.
Z kolei Maria Masłowska, instruktorka krakowskiej chorągwi harcerskiej jako swoje pierwsze zadanie wojenne wspominała dostarczanie leków jeńcom i zapewnienie łączności między nimi a ich rodzinami.
Zadania kobiet, choć często niepozorne, decydowały o sprawnym działaniu podziemia i docieraniu do osób, które w wyniku walki dla ojczyzny doświadczyły przemocy ze strony okupanta. Same zresztą kobiety-konspiratorki poniosły krwawe straty, a okupant stosując represje wobec żołnierzy podziemia traktował je na równi z mężczyznami.