Jak pisała przed dwoma laty w jednym z artykułów Paulina Barysz: „Karolina Lanckorońska do końca swych dni wytrwała w tym niełatwym, choć namiętnym związku ze sztuką. Jego owocem były nie tylko publikacje, poszerzające horyzonty dziedziny, ale także opieka nad wybitnie zdolnymi młodymi badaczami. Karolina Lanckorońska nie założyła nigdy własnej rodziny, nie doczekała się gromadki szczebioczących dzieci. Czy należy powiedzieć »niestety«? Niestety, ale nie! Zdaje się, że kobieta ta, wywodząca się z rodziny o arystokratycznych korzeniach, przedłużyła trwanie dynastii o wiele szlachetniejszej – przedłużyła życie sztuce, która powstaje, by żyć wśród ludzi. Bez nich umiera. I uwielbia paradoksy”.
[fragment broszury]